08.09.2010 :: 15:28 Komentuj (3)
Ze względu na problemy systemowe juz dawno tutaj nic nie pisalalem, a mimo wszystko działo sie u mnie naprawde duzo.
Po powrocie z Livignio zabrałem sie za nadrabianie zaległości na uczelniach i udało mie sie skończyć AWF (wsumie nie tak źle tylko rok poślizgu przez całe studia, jeszcze tylko sie musze obronić w tym roku i będzie pan Mgr :), zamknąć drugi rok zarządzania na ATH w Bielsku i jeszcze skończyć kurs trenera drugiej kalsy snowboardu, wiec tej edukacji było naprawde sporo i jestem bardzo zadowolony że udało mi sie to wszystko tak poogarniać.
w międzyczasie wybrałem sie jeszcze na Polskie Dni w Masocorto, niestety nie bylo zbyt dobrej pogody i snowboardingu w związki z tym troche mało było :/. Jednak wesołe towarzystwo i takie wydażenia jak, turniej tenisa, w siatkówkę plażową (który wygraliśmy ;), koncerty m.in Justyny Steczkowskiej, układanie krzeseł i wiele innych, nie pozwoliły mi się nudzić, a w powrocie jeszcze odpoczeliśmy przez dwa dni nad jeziorem Garda, na zakończenie całej wyprawy jeszcze spędziliśmy wieczór w Wiedniu. Wielkie dzięki dla Picola, Donia, Michałka i reszty za cały ten wesoły tydzień.
http://www.polskiedni-masocorto.pl/
Mgła na górnej stacji gondoli i tak niestety codziennie :/
Tenis i tak też codziennie :)
Układanie krzeseł, Doniu zdecydowanie najprecyzyjniejszy.
Koncert Justyny Steczkowskiej
Chill nad Gardą
20.09.2010 :: 00:00 Komentuj (0)
Ostatnio wszędzie głośno, że jest niespotykany, olbrzymi, wielki tralalal...... wysyp grzybów. Moja Mama postanowiła więc sie wybrać ze mną do lasu i pozbierać kilka koszyków: prawdziwków, kozaków, maslaków gołąbków i innych pyszności, niestety nie udało się jej obudzić mnie o 5rano, a ostatecznie wybraliśmy sie w las dopiero o 14, zdecydowanie za poźno. Moja średnia zbierania wyniosła 1 grzyb/ godzine (całkowita ilość =2), a Mama znacznie lepiej znalazła wsumie ok 14.
Mimo, iż było to chyba najmniej obfite grzybobranie w mojej histori, to na szczęście starczyło grzybków na pyszną jajecznice, a spacer po lasie sam w sobie jest mega przyjemną sprawą.
Następnym razem jednak wstane o tej 5tej.
Takich trujaków było pełno :/
20.09.2010 :: 12:13 Komentuj (1)
Jest mi niezmiernie miło poinformować, iżwczoraj miało miejsce oficjalne nadanie nazwy hali widowiskowo sportowej w Cieszynie im. Cieszyńskich Olimpijczyków.
Z naszego małego Cieszyna jak narazie wywodzi się pięciu Olimpijczyków- Aniela Nikiel, Paulina Ligocka, Janusz Rokicki, Mateusz Ligocki i Ja.
Nigdy w życiu nie spodziewałem się, że spotka mnie aż taki zaszczyt i tak duże wyróżnienie, nie będe ukrywał że cieszę się z tego faktu naprawde bardzo bardzo, a nawet lakko na ceremoni kręciła mi się łezka w oku.
Dziękuje wszystkim , dzięki którym udało mi się osiągnąć tak dobre wyniki sportowe i władzą miasta, że nasz trud i poświęcenie tak docenili. Mam nadzieje, że niebawem do naszej piątki dołączy kolejny olimpijczyk Cieszynianin.
Doatkowo, wydażenia wczorajszego popołudnia strasznie mnie zmotywowały, do dalszej pracy nad sobą i utwierdziły, w przekonaniu, że warto mieć pasję i ją rozwijać mimo wielu przeciwności losu.
to foto z www.wirtualny.cieszyn.pl
więcej info o Hali http://www.mosir-cieszyn.pl/obiekty_sportowe/hala_widowiskowo_sportowa1/
archiwum
linki