04.12.2010 :: 22:49 Komentuj (3)
Snieg spadł, sezon rozpoczęty, więc moje życie nabrała bardzo intensywnego tempa (wcale mi to nie przeszkadza, choć bałagan w pokoju robi się nie do ogarnięcia).
Lampa pełna, ale -16C brrr
Codzienny tenis po jeździe
Powrót 600km non stop po śniegu, czegoś takiego jeszcze w życiu nie miałem
Dworzec w Katowicach i oczekiwanie czy w związku z pogodą pociąg wyjedzie i czy dojedzie do celu
Na szczęście dojechał, co prawda bez ogrzewania i z sporym opóźnieniem, ale jestem na miejscu
Premiera filmu "Deeper" w Zlotych Tarasach
Kilka godzin później rozmowa w poranku radiowej "Czwórki", nie było mi lekko na to spotkanie się obudźić
Powrót do Cieszyna, znów po śniegu i znów ekstra czas w aucie, ale patrząc za okno, powstaje pomysł na pierwsze krzesło następnego dnia
Gdyby tylko Skrzyczne było otwarte, to na pewno bylibyśmy na nim pierwsi, a tak to odbijamy się od kas :/
Popołudniu jest pomysł na sesje w tajnym spocie, poniżej sprzęt jaki za sobą zabieramy, samo wytarganie go na miejsce było mega wysiłkiem. Wyciągarka, agregat, 6 halogenów, 7 łopat, sprzęt sportowy, 5l benzyny, 10l wody
To kto pierwszy leci?? Losujemy
Pyszna pizza z dowozem na miejscówkę, szkoda tylko że tak szybko marzła
Następnego dnia od rana poszukiwanie nowych miejsc. "Hmm czy da się tu przeskoczyć z dachu na dach?" Niestety się nie dało
Ale znajdujemy inne miejsce gdzie siedzimy do późnych godzinn nocnych
Niestyty zajawka nie idzie w parze ze zmęczeniem
I na koniec w końcu wymarzone pierwsze krzesło, wisienka na całotygodniowym torcie, w sam raz na rozluźnienie i odpoczynek.
07.12.2010 :: 04:50 Komentuj (2)
08.12.2010 :: 08:14 Komentuj (1)
W końcu dotarłem do Park City, podróż oczywiście nie odbyła się bez przygód i musiałem nocować we Frankfurcie, i o mało co i nocował bym również w Denver.
11.12.2010 :: 11:55 Komentuj (0)
12.12.2010 :: 09:36 Komentuj (0)
Dziś miałem jeden z najlepszych w życiu dni na desce. Jeździliśmy freeriding z Teamem Rossignola w okolicach resortu Snow Bird. I przyznaje się, że zakochałem się w tym miejscu. Teren do jazdy jest tak przyjemny i zróżnicowany, że każdy znajdzie coś dla siebie, od spokojnych polanek do potężnych żlebów, ale czym to miejsce mnie do siebie tak przekonało to jest śnieg jaki tutaj pada i utrzymuje się prawie bez przerwy. Jest on bardzo suchy i lekki , jazda po nim jest jak jazda na "desko- lotce" z "Powrotu do przyszłości" istne latanie nad ziemią bez żadnego dźwięku. Przez ostatnie kilka dni spadło go z 50cm i dziś cały dzień jeździłem najróżniejsze żleby, nawisy, "pillows" i wszystko inne co tylko się dało. Szkoda, że dzień nie trwa z 30 godzin to bym się może wyjeździł.
12.12.2010 :: 09:59 Komentuj (1)
Jeden z zjazdów w Snow Bird, Utah. Nagrane co prawda komórką, ale raczej oddaje dobrze warunki i zabawę jaka tutaj jest.
15.12.2010 :: 19:22 Komentuj (1)
Dzis wyruszylismy na deske o 7mej rano,
żeby jak najwięcej pojezdzic w swieżym sniegu, który przez
ostatnie 3 dni sypał. Po dwu godzinnym podchodzeniu byliśmy
już na górze gotowi do pierwszych zjazdów, wszystko było by
gotowe gdyby nie mgła i słaba widoczność, którą postanowiliśmy
przeczekać.
Z nudów zacząłem kopać dziure w
śniegu, w której sie schowałem, cały team szybko podłapał
pomysł, wszyscy złapali za łopaty i kilka chwil później mieliśmy
wykopane olbrzymie śnieżne mieszkanie, z ogniskiem na środku,
ławkami wokół, muzyką, tv lcd, wejściem główmym, tylnim i tajnym prowadzącym przez tunel. Czekając na słońce spędziliśmy
w naszym iglo ok 4godziny, ale nawet przez moment nikt z 8 dorosłych
facetów się nie nudził, cały czas było dużo śmiechu i zabawy
jak np. Smażenie tostów na łopacie czy wyprawy po drewno. Nie
narzekał bym nawet jak by ten dzień tak się skończył, ale na
szczęście niebo się całkowicie przeczyściło i na koniec
mieliśmy jeszcze sporo czasu na freeriding i kilka skoków z różnych
skał I klifów.
Nie wiem na czym to polega ale jak
narazie każdego dnia robimy cos innego i kazdy dzien w Utah bardzo
mi sie podoba.
Nasz śnieżny bunkier został nazwany "Germany" ponieważ co chwila było słychać wybuchy dynamitów spuszczających lawiny.
Ten tost wszedł jak by był prosto z subwaya
jeden z najgorętszych bałwanów świata, długo nam nie potoważyszył
słońce się pokazało, zaczęła się jazda
widok na miejscówę z "chads gapem" w środku
Methodzik nad skałami f#*k yeah
16.12.2010 :: 16:08 Komentuj (0)
Cóż wszystko się musi kiedyś skończyć i mój shooting z Rossignolem właśnie dobiega końca, na pożegnanie jeszcze poszliśmy na sushi gdzie zajadając się do syta i popijając sake powspominaliśmy cały pobyt, a nasz menager zapłacił za kolację ok 1000$. To się nazywa dbanie o zawodnika.
20.12.2010 :: 02:29 Komentuj (0)
21.12.2010 :: 01:37 Komentuj (0)
22.12.2010 :: 00:45 Komentuj (1)
Wróciłem z USA i co zrobiłem następnego dnia??
Nie mogłem nie wykorzystać tego śniegu i pojechałem do Krakowa na deske pojeździć na tamtejszym streecie, zdjęcia z tych akcji pewnie juz niebawem.
Drop nad przejściem dla pieszych z lądowaniem na schodach
Zawinięty wallride, trochę pozdzieraliśmy farby na tej ścianie
24.12.2010 :: 23:40 Komentuj (0)
Jeszcze przed wylotem do USA, zostałem zaproszony na poranną rozmowę do "Czwórki".
Strasznie ciężko mi się było obudźić, ogarnąć i dotrzeć na czas do radia, zwłaszcza, że wieczór wcześniej odbyła się premiera "Deeper" która mi się trochę przedłużyła, ale ostatecznie udało się (pomijając włosy ;) a sama rozmowa jak wyszła zobaczcie sami.
28.12.2010 :: 21:36 Komentuj (0)
archiwum
linki